Naturalne odporność organizmu

Naturalne odporność organizmu
Badania wykazują, że 70% chorób to skutek niewłaściwego odżywiania. Dobra kondycja układu odpornościowego w dużej mierze zależy od tego, co jesz. A więc zacznijmy od zmiany diety.

Nasz organizm potrzebuje stałego dowozu energii, głód szybko go osłabia, a wtedy ochrona przed zimnem i mikrobami jest gorsza. Pamiętajmy, że pięciu lekkich posiłków nie zastąpią 1-2 bardzo obfite. Organizm skoncentruje się na ich trawieniu, dodatkowo zabierając ci witalność i siły. Witamina C jest bardzo nietrwała, dlatego musimy w każdym posiłku uzupełniać jej dawki.
Nie zapominajmy o pierwszym posiłku. Śniadanie powinno być sycące i rozgrzewające. Takie ciepłe danie powoduje wzrost temperatury wewnątrz organizmu, dzięki czemu bakterie nie mają szans, by nas zaatakować.

Do każdego posiłku dodawaj owoce i warzywa ze względu na witaminę C i naturalne antyoksydanty: witaminy A i E. Bez nich wzmocnienie systemu odpornościowego nie jest możliwe. W zimie brakuje świeżych warzyw i owoców, możesz je zastąpić mrożonkami. Mają one prawie takie same właściwości odżywcze. Najważniejszym wspomagaczem odporności jest witamina C. Wprawdzie nie zapobiega ona bezpośrednio infekcjom, ale może skrócić czas trwania zaziębienia czy zakażenia. Dzieje się tak dzięki temu, że witamina C aktywizuje nasz system immunologiczny, czyli pobudza wzrost i sprawność komórek odpornościowych typu T i B oraz innych białych ciałek krwi, które zwalczają atakujące nas mikroorganizmy. Wzrasta wtedy również ilość interferonu, który reguluje system immunologiczny i ma działanie antywirusowe. Związek ten, powstały pod wpływem wirusa w monocytach znajdujących się we krwi, wydostaje się z nich i hamuje rozwój wirusa w innych komórkach. Pomaga ona w walce z istniejącą już infekcją, uszczelnia ściany naczyń krwionośnych, zwiększając odporność błon śluzowych na zakażenia. Jej naturalnym źródłem są brokuły, papryka, pomidory, natka pietruszki, kapusta (surowa i kiszona), cytrusy, przetwory z polskiej róży, czarne porzeczki, truskawki, jagody.
Witaminy A szukaj przede wszystkim w dyni, marchwi, papryce, pomidorach, morelach, kapuście, brokułach (jako prowitaminy) oraz tranie, podrobach, maśle (jako witaminy A). Zadbaj, aby w twoim menu nie zabrakło produktów bogatych w witaminy z grupy B, przede wszystkim B6 i B12, oraz kwas foliowy. Postaw na podroby, warzywa o zielonych liściach (kapusta włoska, brukselka, jarmuż), orzechy i cytrusy. Witaminy te wspomagają funkcjonowanie układu odpornościowego, biorą udział w produkowaniu przez mózg serotoniny – hormonu odpowiedzialnego za dobre samopoczucie.
Żelazo, cynk i selen również chronią odporność. Dzięki nim liczba przeciwciał wzrasta, hamując namnażanie mikrobów. Żelazo to pierwiastek niezbędny czerwonym krwinkom. Chronią one przed anemią, która zwiększa podatność na infekcje. Ten mikroelement dostarczymy organizmowi, jedząc mięso: podroby, wołowinę. Witamina C sprzyja wchłanianiu się żelaza, dlatego jedząc potrawy bogate w żelazo należy wzbogacić je surówką lub sokiem ze świeżo wyciśniętych owoców. Kawa i herbata ograniczają wchłanianie żelaza.
Cynk pozwala rozprawić się z infekcjami wirusowymi. Występuje w mięsie, owocach morza, kiełkach pszenicy, pestkach dyni, słonecznika, ziarnach sezamu. Selen z kolei pobudza tworzenie przeciwciał zdolnych do walki z agresorem. Znajdziesz go w owocach morza, kiełkach pszenicy, otrębach, pełnych ziarnach zbóż, jajach, orzechach brazylijskich.

ODPORNOŚĆ

Mamy obrońcę idealnego. Nasz układ immunologiczny, nazywany też układem odpornościowym jest obrońcą doskonałym. Tworzą go różnego rodzaju białe krwinki. Potrafią one przenikać przez ściany drobnych naczyń krwionośnych, krążą wśród tkanek w poszukiwaniu intruzów. Kiedy staną z nimi „twarzą w twarz”, natychmiast atakują. Chorujemy, bo nie dbamy o naszą armię obronną. Przewlekły stres, złe odżywianie, niewłaściwy tryb życia – to wszystko osłabia układ odpornościowy. Na szczęście, możemy go wzmocnić.

Wzbogaćmy swoją dietę o produkty, które wzmocnią nasz system odpornościowy, czyli zawierające pełnowartościowe białko. Znajdziemy je w mięsie, rybach, soi i roślinach strączkowych. Jedzmy dużo owoców i warzyw, bo obfitują w antyoksydanty, które walczą z wolnymi rodnikami i sprzyjają odporności. Wybierajmy owoce czerwone i fioletowe – im ciemniejsze, tym więcej zawierają flawonoidów, które uodparniają organizm na choroby. Unikajmy nadmiaru cukru – węglowodany spowalniają działanie sił obronnych.
Zrezygnujmy też z tłuszczów zwierzęcych, które podnoszą poziom „złego” cholesterolu i trójglicerydów we krwi. Im jest ich więcej, tym mniejsza jest zdolność białych krwinek do pochłaniania bakterii. Korzystajmy z dobrych tłuszczy, czyli pochodzenia roślinnego (olej rzepakowy, oliwa z oliwek) oraz kwasy omega-3 (są w rybach, orzechach włoskich, pestkach z dyni). Dostarczają organizmowi budulca do produkcji hormonów przeciwzapalnych.

BŁONNIK
Rozpuszczalny i nierozpuszczalny pomaga eliminować z organizmu toksyny, kwasy żółciowe, metale ciężkie. Pomaga w zaparciach, biegunce. Błonnik wędruje przez cały przewód pokarmowy w stanie praktycznie niezmienionym. Jednakże wzdłuż całej drogi
wchłania wodę, przez co zwiększa objętość masy kałowej i przyspiesza eliminację niestrawionych resztek. Ułatwia to regularne wypróżnienie się.

UŻYWKI
Ograniczmy kawę, ponieważ niszczy witaminy i mikroelementy, które poprawiają odporność organizmu. Nie przesadzajmy z alkoholem – zbyt duże dawki przenikają do krwi i limfy i zabijają obecne w nich komórki odpornościowe. Rzućmy palenie.

SEN
Kiedy śpimy, nasz układ odpornościowy ma mniej pracy i może skupić się na regeneracji. Jeśli nasz organizm jest przemęczony, wówczas łatwiej łapiemy infekcje. Tworzy się tu błędne koło – zwalczanie infekcji dodatkowo osłabia siły układu odpornościowego. Potrzebujemy 8 godzin snu na dobę, by mógł sprawnie funkcjonować.

STRES
Układ odpornościowy jest połączony z systemem nerwowym. To dlatego na jego kondycję mają wpływ nasze myśli, uczucia, emocje. Kiedy szwankuje ten drugi, natychmiast spada odporność organizmu na choroby. Nauczmy się rozładowywać napięcie -ćwiczmy jogę lub nauczmy się technik relaksacyjnych.

ĆWICZENIA
Ruch pobudza i reguluje system immunologiczny.
Badania wykazały, że osoby spacerujące 30-45 minut przez 5 dni w tygodniu mają podwyższoną liczbę komórek odpornościowych, które utrzymują się nawet kilka godzin po spacerze. Hartując organizm nauczymy go znosić niskie temperatury. Możemy stosować naprzemienne natryski lub 5 minut dziennie brodzić w zimnej wodzie. Doskonale hartuje też sauna. Ciepłota ciała podnosi się w niej nawet o 3 stopnie C.
CIEPŁE UBRANIE
Nasz organizm na wychłodzenie reaguje obniżeniem odporności. Dlatego nie powinniśmy go wychładzać. Zimą najlepiej ubierajmy się na cebulkę – to stary, sprawdzony sposób. Kilka cienkich warstw ubrań lepiej chroni przed chłodem niż jedna gruba.

POMOC OD NATURY
Niektóre rośliny wspomagają pracę układu odpornościowego.
Echinacea zwiększa liczbę limfocytów, poprawia zdolność pochłaniania bakterii chorobotwórczych.
Żeń-szeń poprawia odporność organizmu na wirusy, bakterie, grzyby i wolne rodniki.
Owoce noni mają działanie przeciwbakteryjne i wzmacniają siły obronne organizmu.
Grejpfrut działa bakteriobójczo, pomaga pokonać przeziębienie.
Aloes wzmacnia układ odpornościowy i sprzyja jego szybkiej regeneracji. Jest prawdziwym rekordzistą w ilości substancji aktywnych. Hamuje rozmnażanie się bakterii.
Czosnek działa bakteriobójczo, wzmacnia naczynia krwionośne płuc i oskrzeli i zwiększa aktywność białych krwinek, które podnoszą odporność.
Tran zawiera mnóstwo kwasów omega-3, które są silnymi przeciwutleniaczami oraz mają działanie przeciwzapalne. Doskonale chronią przed przeziębieniem i wzmacniają układ odpornościowy.

WZMOCNIĆ ODPORNOŚĆ ZIMĄ

Glutation, który wytwarza nasz organizm, jest niezastąpiony w funkcjonowaniu sprawnego układu odpornościowego. Od poziomu glutationu (GSH) zależy prawidłowa proliferacja i aktywność komórek odpornościowych. Organizm, w którym jest odpowiednie stężenie GSH, z łatwością zwalcza zagrożenia i uniemożliwia rozmnażanie się czynników zakaźnych. Glutation w pewien spsób usprawnia pracę układu odpornościowego. Badania wykazały, że suplementacja zmierzająca do podniesienia poziomu glutationu ma pozytywny wpływ na odporność organizmu. Poprzez zwiększenie GSH w białych krwinkach krwi u ludzi starszych aktywność układu immunologicznego jest podobna jak u ludzi młodszych. Glutation jest najważniejszym „wewnętrznym” antyoksydantem. Usprawnia działanie innych przeciwutleniaczy, dostarczanych z zewnątrz z pokarmem lub poprzez suplementację, w tym witaminy C, E. Komórka, która ma wystarczającą ilość antyoksydantów, jest silniejsza, zdrowsza, lepiej przygotowana do niszczenia wolnych rodników.

Rosnące ilości toksyn w naszym organizmie osłabiają go. Kancerogeny i inne toksyny upośledzają funkcjonowanie komórek, a nawet organów. Glutation pomaga usunąć szkodliwe dla zdrowia toksyny. Aby podnieść poziom glutationu, organizm musi wytworzyć go sam. Do produkcji, potrzebuje budulców: glicyny, kwasu glutaminowego oraz cysteiny. O ile dwa pierwsze składniki są łatwo dostępne w naszym pożywieniu, o tyle nie zawsze dostarczamy wystarczającej ilości cysteiny. Źródłem cysteiny są niektóre warzywa, surowe jaja i mięso. W dzisiejszych czasach warzywa są w nią zbyt ubogie, a jedzenie surowego mięsa i jaj jest niewskazane z uwagi na ryzyko zakażenia bakteryjnego. Na rynku dostępny jest IMMUNAID i VIRAGO, suplementy wspomagające układ odpornościowy.

Gruźlica - zapalenie oskrzeli

gruźlica
Gruźlicę wywołują gram-dodatnie bakterie Mycobacterium tuberculosis zwane pałeczkami albo prątkami.
Do zakażenia gruźlicą dochodzi głównie drogą kropelkową. Jeśli np. ktoś chory zakaszle w naszym towarzystwie, prątki gruźlicy mogą dotrzeć do naszego organizmu z wdychanym powietrzem. Bardzo rzadko dochodzi do zakażeń poprzez krew (prątki mogą wtargnąć do organizmu np. przez otwartą ranę), a najrzadziej – drogą pokarmową (np. pijąc mleko krowy chorej na gruźlicę).
Zakaźna bakteria osiada zwykle w drogach oddechowych. Najczęściej w płucach, ale bywa też, że zatrzymuje się w oskrzelach. Tu namnaża się i wywołuje stan zapalny (gruźlica jest zakaźną chorobą zapalną). Jeśli w porę choroba nie zostanie wykryta i nie rozpocznie się leczenia – może dojść do nieodwracalnego zwłóknienia płuc. Takie postępujące włóknienie wyłącza coraz większą część płuc, co powoduje, że nie biorą one udziału w procesie oddychania. A to, po pewnym czasie, może prowadzić nawet do zgonu. Prątki gruźlicy są też niebezpieczne z tego powodu, że wraz z krwią mogą docierać do innych narządów (np. nerek, pęcherza) i powodować ich poważne, trwałe uszkodzenie.
Nie wszyscy nosiciele chorują na gruźlicę. Z medycznych szacunków wynika, że ponad 90% osób po 40 roku życia nosi w sobie prątki gruźlicy, ale zachoruje 5-10%. W grupie zwiększonego ryzyka zachorowania znajdują się osoby o słabej odporności, bezdomne, wyniszczone, niedożywione. U tych osób rzeczywiście organizm może nie poradzić sobie z intruzem, jakim jest bakteria gruźlicy i u nich choroba najpewniej się rozwinie. Jeśli układ odpornościowy jest silny i działa sprawnie, organizm sam, bez leczenia, może sobie poradzić z zakażeniem. Tak dzieje się w ok. 20% przypadków.
Kiedyś podejrzewano gruźlicę u osób, które gorączkowały, chudły bez uzasadnienia, były osłabione, dokuczały im nocne poty i miały kaszel z krwiopluciem. Dziś zwraca się uwagę głównie na uporczywy, długotrwały kaszel, który nie ma wyraźnej przyczyny.
W diagnostyce podstawowym badaniem jest RTG (tzw. duży obrazek) klatki piersiowej. Bada się też plwocinę pod mikroskopem, by potwierdzić obecność prątków w organizmie.
Leczenie gruźlicy nie jest skomplikowane, ale długotrwałe; zwykle trwa 6 miesięcy. Przez pierwsze 2 trzeba raz dziennie zażywać cztery leki, a przez następne 4 miesiące – raz dziennie tylko dwa. Są to swego rodzaju antybiotyki przeciwprątkowe. Lekarstwa są skuteczne, pod warunkiem że chory jest zdyscyplinowany i zażywa je wszystkie systematycznie. Najczęściej przez pierwsze 2 tygodnie leki zażywa się, będąc w szpitalu. Potem badana jest plwocina pod kątem tego, czy skutecznie rozprawiają się one z prątkami. Jeśli tak to chory może dalej leczyć się w domu.
Przy kuracji ogromne znaczenie ma również właściwe odżywianie. Dieta powinna być wysokokaloryczna ze sporą ilością owoców i warzyw bogatych we wzmacniające odporność witaminy (C) i mikroelementy (m.in. selen i cynk). Nie ma gwarancji, że po wyleczeniu gruźlica nie wróci. Gdy prątki raz wtargną do organizmu, są w nim często przez cały czas, ale jakby w uśpieniu. W sprzyjających okolicznościach mogą się uaktywnić i wywołać nawrót gruźlicy.
Aby ustrzec się zakażenia należy dbać o odporność – dobrze się odżywiać, dużo czasu spędzać w ruchu na świeżym powietrzu, nie sięgać po używki (alkohol, narkotyki), leczyć do końca wszelkie choroby. No i należy unikać towarzystwa chorych na gruźlicę – na wszelki wypadek powinno się wystrzegać spotkań z osobami, które kaszlą, bo może to być objaw banalnego przeziębienia, ale też gruźlicy.

Choroby oczu a dbanie o zdrowie

okulary przeciwsloneczne
Okulary przeciwsłoneczne
Oczy najlepiej funkcjonują w dziennym świetle, ale nadmiar słońca jest dla nich bardzo szkodliwy. Promienie UV uszkadzają plamkę żółtą, czyli środkową część siatkówki, a to grozi poważnymi konsekwencjami, z utratą wzroku włącznie. W bezchmurny dzień światła jest 10 razy więcej niż potrzeba go, by dobrze widzieć. Dlatego wiosną i latem okulary przeciwsłoneczne są obowiązkowe. Ich szkła powinny być duże i blokować nie tylko promienie UV A, ale też UV B, oprawki zaś muszą zakrywać łuk brwiowy, by ograniczyć dostęp światła z góry. Jeśli siadamy za kierownicę, zakładajmy okulary polaryzacyjne ze szkłami przylegającymi do głowy. Kupując okulary u optyka, mamy gwarancję, że spełniają one normy jakości. Są wprawdzie droższe, ale znacznie poprawiają komfort widzenia: obraz jest dobrze skontrastowany i oko szybko dostosowuje się do zmiany natężenia światła.

Podczas czytania czy pracy przy komputerze, oczy męczą się najbardziej. Zwłaszcza że sami utrudniamy im pracę. Leżenie to najgorsza pozycja dla wzroku. Kiedy leżymy, siła grawitacji sprawia, że mięśnie poruszające gałkami ocznymi napinają się i szybciej męczą. Najlepiej czytać, siedząc. Lampa powinna być skierowana na kartki książki, musi więc stać za czytającym. Inaczej jest, gdy pracujemy przy komputerze. Po zmroku przyda się włączona i ustawiona za monitorem lampka z żarówką o mocy 25-40 W. To zmniejsza kontrast pomiędzy jasnym ekranem a nieoświetlonym pomieszczeniem. Warto robić co godzinę kilkuminutowe przerwy w pracy, w czasie których pozwolimy oczom błądzić gdzieś daleko. Pamiętajmy też, że kiedy wpatrujemy się w ekran, częstotliwość mrugania spada o 25% i spojówki nie nawilżają oczu. Dlatego często mrugajmy powiekami i używajmy kropli nawilżających, tzw. sztucznych łez.

Tylko w zupełnej ciemności, siatkówka oka zaczyna intensywnie produkować i gromadzić rodopsynę – substancję, dzięki której w ogóle widzimy. Dlatego okno w sypialni powinno mieć gęste zasłony lub rolety. Na krótką drzemkę można założyć okulary żelowe, które chłodzi się w zamrażalniku – doskonale relaksują oczy.

Zmęczonym oczom ulgę przyniosą kompresy z rumianku lub kwiatu dzikiej róży. Dobry jest też masaż: opuszkami palców masujemy czoło, policzki i skronie, wykonując ruchy okrężne od środka czoła na zewnątrz. Potem kładziemy środkowe palce na krawędziach łuków brwiowych i lekko uciskamy. Na koniec kciukiem i palcem wskazującym masujemy nasadę nosa.

Niekorzystne zmiany w gałce ocznej, np. uszkodzenia białek, to efekt działania wolnych rodników tlenowych – cząsteczek o silnych właściwościach utleniających. Docierają one do nas z zewnątrz, np. wraz z zanieczyszczonym powietrzem, ale też powstają w tkankach jako uboczny produkt metabolizmu. Jedyną bronią neutralizującą wolne rodniki są przeciwutleniacze. Taką funkcję pełnią witaminy A, E i C, ale przede wszystkim znajdujące się w roślinach barwniki: antocyjany : luteina. Antocyjany występują w warzywach i owocach zabarwionych na czerwono, niebiesko lub fioletowo (np. w aronii, czarnych porzeczkach, żurawinie, czerwonych winogronach, jeżynach, czerwonej kapuście, bakłażanach). Wzmacniają naczynia włosowate w gałce ocznej i są niezbędne do produkcji związków umożliwiających widzenie. Luteina to barwik żółty – gromadzi się w soczewce oraz plamce żółtej siatkówki oka i pomaga filtrować szkodliwe promieniowanie. Rekordzistami pod względem ilości tej substancji są: kapusta włoska, szpinak, jarmuż, natka pietruszki, koperek i szczypiorek (niech cię nie zmyli intensywnie zielony kolor tych warzyw). Sporo luteiny jest także w jagodach, morelach, nektarynkach, jeżynach i malinach oraz w żółtkach jaj kurzych.

Ponieważ oczy najmniej męczą się przy świetle umiarkowanym, dlatego nie powinniśmy oglądać telewizji w zupełnie ciemnym pomieszczeniu. Zapalmy boczne światło albo małą lampkę umieszczoną za odbiornikiem. Nie wolno siadać zbyt blisko: minimalna odległość to wysokość ekranu pomnożona przez 3. Róbmy częste przerwy, np. w czasie reklamy odejdźmy od telewizora, wyjrzyjmy przez okno.

OCZY WRAŻLIWE I ALERGICZNE

Alergiczne zapalenie spojówek jest najczęstszą chorobą alergiczną. Sama alergia występuje coraz częściej i coraz więcej osób cierpi na tzw. zespół suchego oka. Istnieje zależność między jego występowaniem, a częstotliwością i ciężkością przebiegu alergii.

Łzy mają właściwości bakteriobójcze i wirusobójcze, chronią oko przed infekcjami. Oczyszczają jego powierzchnię z zanieczyszczeń, które potem (dzięki ruchom powiek) są usuwane z powierzchni oka.
Bywa, że łzy są wydzielane w niedostatecznej ilości. Pojawia się wtedy zaczerwienienie i pieczenie oczu, a później bolesny stan zapalny, zwany zespołem suchego oka. Trzeba wówczas stosować krople nawilżające, tzw. sztuczne łzy.
Alergia (wiosną i latem szczególnie dają o sobie znać pyłki roślin) oraz silne nasłonecznienie mogą dodatkowo nasilać objawy zespołu suchego oka. Warto wówczas poradzić się lekarza, które z kropli do oczu można stosować, by przynieść sobie ulgę.

Objawy alergii ze strony oka pojawiają się bardzo szybko i zwykle są bardzo dokuczliwe ze względu na to, że spojówka ma bezpośredni kontakt z alergenami. Pyłki roślin i inne alergeny nie zawsze są wypłukiwane z oka. Mogą przedostawać się do spojówki i u osób uczulonych wywoływać stan zapalny (zapalenie spojówek). Reakcję tę wywołać mogą również alergeny kontaktowe i pokarmowe. Typowe objawy to obrzęk powiek, wodnista wydzielina z oczu oraz przekrwienie spowodowane rozszerzeniem się naczyń krwionośnych.
Jedną z najczęstszych chorób alergicznych jest alergiczne zapalenie spojówek. Może współistnieć z katarem siennym, być samodzielnym schorzeniem albo towarzyszyć innym rodzajom alergii: atopowemu zapaleniu skóry, alergicznemu nieżytowi górnych dróg oddechowych, astmie oskrzelowej.
Łzawienie oczu oraz silny świąd jest najbardziej dokuczliwym objawem alergicznego zapalenia spojówek. Najsilniejszy jest on w przyśrodkowym kąciku oka, gdyż tam – w wyniku mrugania – gromadzi się największa ilość pyłków, z których uwalniane są alergeny.

Alergiczne zapalenie spojówek współistnieje najczęściej z alergicznym zapaleniem błony śluzowej nosa (katarem siennym). U około 30-40% osób objawy dotyczące oczu zdecydowanie dominują. Wyróżnia się kilka rodzajów zapalenia spojówek: alergiczne sezonowe zapalenie spojówek, ostre alergiczne zapalenie spojówek oraz wiosenne zapalenie rogówki i spojówki.

Alergiczne sezonowe zapalenie spojówek jest wywoływane przez pyłki roślin, zarodniki grzybów pleśniowych, alergeny zwierzęce. Objawy pojawiają się nagle i są ostre. Należą do nich: świąd, łzawienie, zaczerwienienie spojówek. Aby im zapobiec, trzeba zacząć przyjmować leki na 7-10 dni przed przewidywanym sezonem pylenia uczulającej rośliny. Jest to możliwe pod warunkiem, że wiemy, na co jesteśmy uczuleni.
Ostre alergiczne zapalenie spojówek jest reakcją na wysokie stężenia alergenów dostających się do worka spojówkowego. Objawy to: obrzęk spojówki, świąd, zaczerwienienie. W większości przypadków znikają one po przerwaniu kontaktu z alergenem i podaniu jednorazowej dawki leków.
Wiosenne zapalenie rogówki i spojówki zwykle dotyczy dzieci i młodzieży do 25 roku życia. Najczęściej pojawia się w okresie pylenia brzozy (kwiecień) oraz traw (maj/ czerwiec). Objawy to: swędzenie, łzawienie, pieczenie, uczucie obecności ciała obcego pod powiekami, czasem światłowstręt. Powieki są obrzęknięte, często sklejone wydzieliną śluzową.
Alergicznemu zapaleniu spojówek mogą towarzyszyć powikłania. Najczęściej są one spowodowane pocieraniem swędzących powiek, w wyniku czego dochodzi do zakażenia drobnoustrojami chorobotwórczymi. Dlatego wybór leku (nawet dostępnego bez recepty) powinniśmy skonsultować z okulistą. Jest to ważne również z tego powodu, że każdy lek – zwłaszcza jeśli stosują go osoby uczulone – może spowodować nietypową reakcję organizmu.

Okulary
Wiosną i latem, szczególnie osoby uczulone na pyłki i podatne na stany zapalne spojówek, powinny nosić okulary z filtrem przeciwsłonecznym. Kupować je trzeba w sklepach optycznych, gdyż takie, które są dostępne w kioskach czy na straganach, często mają zwykłe szkła, bez filtra, jedynie przyciemnione, co wcale nie oznacza lepszej ochrony oczu. Wręcz przeciwnie, ich noszenie często przynosi więcej szkody niż pożytku.

Gorączka dzieci

gorączka u dziecka
Trzydniowa gorączka u dzieci wywołana jest przez wirusa przenoszonego drogą kropelkową . Źródłem zakażenia może być inne dziecko lub ktoś inny, kto chorował na trzydniową gorączkę. Po 5-15 dni od momentu kontaktu z wirusem pojawia się wzrost temperatury.
Gorączka pojawia się nagle, niespodziewanie. Dziecko może zasnąć zdrowe, a obudzić się rozpalone, z wysoką gorączką. Nie występują żadne objawy ostrzegawcze: gorsze samopoczucie, rozdrażnienie. Dlatego właśnie, większość rodziców bagatelizuje sprawę myśląc, że dziecko się zgrzało. Zmierzenie temperatury wszystko wyjaśnia. Gorączka jest zwykle bardzo wysoka, 39-40 stopni C. Należy obserwować dziecko, gdyż może dostać drgawek gorączkowych (niemowlęta). Dziecko, w czasie choroby, zwykle czuje się dobrze, ale osłabione wysoką temperaturą nie ma apetytu i jest rozgrymaszone. Czasami pojawia się niewielkie powiększenie węzłów chłonnych. Musimy się starać obniżyć gorączkę. Chłodne okłady na czoło, kark i łydki oraz kąpiel w wodzie o dwa stopnie chłodniejszej niż temperatura ciała dziecka są skutecznymi sposobami w walce z wysoka temperaturą. Maluchy zwykle za tym nie przepadają. W zamian można podać środek przeciwgorączkowy, czyli przeznaczony specjalnie dla dzieci preparat zawierający paracetamol lub ibuprofen. Aspiryna wykluczona. Gdy temperatura spadnie, nie czekajmy z kolejnym użyciem preparatu, aż wzrośnie. Leki przeciwgorączkowe należy podawać regularnie. Dawka powinna być dostosowana do wieku dziecka. Preparaty dla dorosłych nie nadają się dla dzieci. Należy trzymać się zaleceń lekarza. Gorączkujące dziecko powinno jak najwięcej pić. Nie martwmy się gdy dziecko nie chce jeść, najważniejsze żeby dużo pił.
Gorączka utrzymuje się przez trzy dni po czym wraca do normy. Zwykle kilka godzin przedtem lub potem pojawia się drobno-plamista, różowa, delikatna wysypka. Najczęściej na szyi i tułowiu. Na początku, gdy dziecko dostaje gorączki, nie wiadomo co mu dolega. Wiele chorób dziecięcych zaczyna się wysoką temperaturą. Jednak gdy pojawia się wysypka, diagnoza jest oczywista- trzydniówka. Im młodsze dziecko, tym bardziej jest osłabione po chorobie. Starajmy się by w pierwszym tygodniu po wyzdrowieniu nie miało kontaktu z osobami chorymi.

Złamanie kości a zdrowie

zdrowe kości
Ludzki szkielet rośnie i wzmacnia się, aby ok. 30 roku życia osiągnąć tzw. szczytową masę. Po czterdziestce, w naturalnym procesie, kości tracą na wadze 0,5-1% masy rocznie. Tempo demineralizacji kości może być szybsze, np. kobiety po menopauzie „gubią” aż 2-5% masy kostnej rocznie. Jeśli ten proces postępuje bardzo szybko lub gdy za młodu nie zadbaliśmy o mocne kości, może rozwinąć się osteoporoza.

Osteoporoza to choroba, w czasie której ubywa tkanki kostnej i zniszczona zostaje struktura kości. Gdybyśmy tak przykroili zdrową kość, w twardych ściankach zobaczylibyśmy gęsto utkaną gąbkę. W miarę postępu choroby ścianki kości stają się kruche, a jej wnętrze zaczyna przypominać porowaty pumeks. Z czasem puste przestrzenie w owym pumeksie powiększają się, a porowata kość kruszy się i jest podatna na złamania. Tkanka kostna cały czas się przebudowuje. W procesie tym biorą udział komórki kostne, m.in. osteoblasty i osteoklasty. Osteoklasty to tzw. komórki żerne, które rozpuszczają i usuwają elementy starej kości, a osteoblasty (komórki budulcowe) odpowiadają za odbudowę nowej tkanki. W dzieciństwie i okresie dorastania aktywniejsze są osteoblasty, dlatego kości rosną. Po 40. roku życia dominują osteoklasty, dlatego zmniejsza się masa kostna i kości stają się słabsze.

Niedobór wapnia i witaminy D w organizmie przyspiesza naturalne procesy osłabiania tkanki kostnej. To samo powoduje znaczna nadwaga i otyłość, reumatoidalne zapalenie stawów, długotrwałe zażywanie leków z grupy glikokortykosteroidów, przebyte złamania, palenie papierosów, nadużywanie kawy i alkoholu, a u kobiet dodatkowo spadek ilości estrogenów w organizmie w okresie okołomenopauzalnym. Skłonność do osteoporozy jest też w pewnym stopniu uwarunkowana genetycznie.
Przez wiele lat osteoporoza nie daje żadnych objawów. Jej pierwszym sygnałem często jest złamanie kości podczas niegroźnego z pozoru upadku. Powinno dać nam do myślenia i skłonić do wizyty u internisty oraz do wykonania niezbędnych badań, jeśli: spełniamy kryteria ryzyka rozwoju osteoporozy oraz wraz z wiekiem zmniejsza się nasz wzrost i zmienia sylwetka.

Skutecznym badaniem w diagnozowaniu osteoporozy jest densytometria, czyli pomiar gęstości mineralnej kości. Badanie polega na prześwietleniu promieniami RTG określonej partii szkieletu – zwykle jest to lędźwiowy odcinek kręgosłupa lub kość udowa w okolicy stawu biodrowego. W zależności od wyniku lekarz może zlecić dodatkowe analizy, m.in.: poziom wapnia i fosforu we krwi, fosfatazę alkaliczną, OB, poziom wapnia w dobowej zbiórce moczu. Naukowcy zalecają też, by po przeprowadzeniu wywiadu z pacjentem i ustaleniu, czy spełnia on czynniki ryzyka osteoporozy, lekarz ustalił jego BMI. Dopiero po tych wszystkich analizach specjalista będzie mógł oszacować ryzyko złamań osteoporotycznych i dobrać terapię.

U kobiet w okresie okołomenopauzalnym profilaktyką może być hormonalna terapia zastępcza. Osteoporozy nie da się wyleczyć, można jedynie spowolnić jej rozwój. Jeśli badania wykażą, że z kośćmi jest krucho, trzeba nie tylko przestrzegać zaleceń lekarza, ale też rozpocząć leczenie. Konieczne jest przyjmowanie preparatów wapnia z witaminą D3.
Podstawową grupę leków na osteoporozę stanowią bisfosfoniany – preparaty hamujące niszczenie kości przez osteoklasty. W leczeniu osteoporozy stosuje się też preparaty, które naśladują działanie żeńskich hormonów płciowych, estrogenów, na kości i gospodarkę tłuszczową organizmu, hormon (kalcytonina), który m.in. zmniejsza uwalnianie wapnia z kości – i leki, które hamują utratę masy kostnej oraz stymulują osteoblasty do budowy nowej tkanki kostnej.

Jak odróżnić kaszel od astmy

astma i kaszel


Niekiedy astmę wywołują alergeny, ale równie dobrze choroba może mieć podłoże niealergiczne. Może dotyczyć dzieci cierpiących na nawracające infekcje dróg oddechowych.

Do charakterystycznych objawów astmy należą duszności. Wdychane powietrze dostaje się do płuc przez oskrzela i oskrzeliki. Jeżeli proces ten jest zaburzony, kanaliki się kurczą, powodując trudności w oddychaniu. Podczas napadów duszności, co ma miejsce głównie w nocy, dziecko kaszle, oddycha z wysiłkiem, a przy wydechu słychać charakterystyczny świst. Atak ma związek z niedotlenieniem, co wywołuje niepokój i rozdrażnienie, a jeśli atak jest ciężki, dziecko poci się, sinieje. Na szczęście u większości dzieci astma ma przebieg łagodny, ataki pojawiają się sporadycznie, głównie podczas infekcji czy zmiany klimatu.

Jeszcze niedawno leczenie astmy polegało na przynoszeniu ulgi choremu w czasie ataku duszności. Obecnie terapia przede wszystkim ma nie dopuścić do pojawienia się ataków. To oznacza konieczność profilaktycznego przyjmowania leków – także wówczas, gdy dziecko nie ma objawów choroby. A to bywa trudne dla rodziców – gdy nie ma ataków, wydaje się, że dziecko jest zdrowe, po co zatem faszerować je chemią. Wątpliwości rodziców zwiększa fakt, że lekami stosowanymi w astmie są sterydy wziewne. Warto jest wiedzieć, że nie mają one nic wspólnego ze szkodliwymi sterydami anabolizującymi, zażywanymi przez kulturystów. Leki mają zbawienny wpływ i nie tylko nie dopuszczają do ataków duszności, ale także zapobiegają nieodwracalnym zmianom, jakie mogą wystąpić w układzie oddechowym, gdy astma nie jest leczona.

W astmie ważne jest unikanie tego wszystkiego, co może wywołać reakcję uczuleniową.
Warto zatem:

zrezygnować z zasłon, wykładzin i dywanów, bo gromadzą kurz;
nie palić w pomieszczeniach, w których przebywa dziecko;
nie używać pachnących proszków do prania, płynów do płukania, oszczędnie stosować perfumy:
zrezygnować z nawilżaczy powietrza, gdyż mogą rozwinąć się w nich szkodliwe grzyby;
nie brać pod swój dach zwierząt, bo atak duszności może wywołać sierść kota czy chomika.
Niektóre dzieci wyrastają z astmy w okresie dojrzewania, jednak większości towarzyszy ona przez całe życie.
Dziecko chore na astmę nie powinno się nastawiać na sporty wyczynowe, jednakże pływanie, jazda na nartach czy gimnastyka to z pewnością coś dla niego.
Ważne, żeby przekazując dziecku wiedzę o ograniczeniach, jakie stawia choroba, nie wpędzać go w poczucie niższej wartości.
Trzeba sprawić, aby codzienne zażywanie leków stało się naturalne i oczywiste jak mycie zębów czy rąk.

Objawy cukrzycy a nowe technologie

cukrzyca - generator
Osoby chore na cukrzycę typu 2 rozpoczynają swoją terapię od zażywania tabletek, potem niestety konieczne jest przejście na insulinę. W leczeniu tego schorzenia pojawiła się jednak inna alternatywa, ma nią być generator Tantalus II.

Działanie generatora polega na wysyłaniu impulsów do żołądka i do mózgu. Nie działa on przez cały czas, uaktywnia się jedynie, gdy chory zje jakiś, niewielki nawet, posiłek. Wówczas wytwarza impuls elektryczny, który pobudza żołądek, czego efektem jest większa liczba i siła skurczów tego narządu. Dzięki czemu następuje szybsze opróżnienie go z pokarmu. Jest to bardzo ważne, ponieważ chorzy na cukrzycę typu 2 cierpią z powodu spowolnionego opróżniania się żołądka. Jeśli przed planowanym posiłkiem zażyją tabletkę, często zalega ona w żołądku, zamiast trafić do krwiobiegu. Chorzy jedzą posiłek i zawarte w nim węglowodany są szybko przetwarzane na glukozę, która w ciągu mniej więcej 20 minut trafia do krwi. Zdarzają się sytuacje, że tabletka zalegająca w żołądku przez dłuższy czas nie zdąży przygotować organizmu do takiego
rzutu glukozy i zbyt dużo krąży jej we krwi. Takie skoki cukru źle wpływają na cały organizm. Natomiast gdy wszczepiony generator przyspieszy pracę żołądka, tabletka będzie mogła szybciej trafić do krwiobiegu i uniknie się niebezpiecznych wahań poziomu glukozy we krwi.

Drugą zaletą urządzenia jest to, że impuls elektryczny poprzez nerw błędny dociera także do mózgu. Tu powstaje inny impuls, który informuje cały organizm: „Już się najadłem, nie potrzebuję więcej”. Mniejsze porcje jedzenia sprawiają, że mniejsze są wahania glukozy we krwi, a ponadto łatwiej utrzymać prawidłową wagę, co przy cukrzycy jest również istotne.

Generator pełni w pewnym stopniu rolę strażnika diety cukrzyka. Rejestruje każdy posiłek, a nawet małą przekąskę, lekarz może więc sprawdzić, czy chory przestrzega odpowiedniej diety, czy też sobie zbytnio folguje.

Generator Tantalus II wyglądem przypomina rozrusznik serca. Implantuje się go z boku brzucha pod skórą. W trakcie tego samego zabiegu przez małe nacięcie na brzuchu wprowadza się laparoskop za pomocą narzędzi 3 pary elektrod, po dotarciu w pobliże żołądka wszczepia się w jego ściany. Połączone są one z generatorem impulsów elektrycznych. Urządzenie to jest później niewidoczne. Następnego dnia po operacji chory wraca do domu.
Urządzenie to można mieć wszczepione nawet do końca życia. Jednakże po roku próby, na życzenie pacjenta lub gdy lekarz prowadzący podejmie taką decyzję, można je usunąć.

Chory po wszczepieniu generatora może żyć tak, jak żył przed zabiegiem. Generator w niczym nie ogranicza. Pacjent musi się jedynie zgłaszać regularnie na kontrole i badania do szpitala. Chory musi pamiętać, aby od czasu do czasu doładować wszczepione urządzenie. Może to zrobić samodzielnie w domu, zbliżając specjalną ładowarkę do miejsca, gdzie pod skórą znajduje się generator. Producent urządzenia gwarantuje dożywotni serwis za darmo.

Urządzenie pomimo zalet nie leczy jednak cukrzycy. Choroba nadal istnieje, ale jest o wiele skuteczniej kontrolowana i nie pogłębia się, a więc nie niszczy układu krążenia, układu nerwowego, nerek czy oczu. A ponieważ zażywane przez diabetyka tabletki nadal są skuteczne, dzięki generatorowi, nie musi on przestawiać się na insulinę, która przecież nie jest tak zupełnie obojętna dla organizmu przy długotrwałym jej stosowaniu. Korzyści płynących z takiej operacji jest wiele.

Z doświadczeń wynika, że urządzenie jest naprawdę skuteczne. W Europie Zachodniej, między innymi we Włoszech, czy w Niemczech, wszczepia się go pacjentom dopiero od czterech lat. W tym czasie potwierdzono jego skuteczność w utrzymywaniu w ryzach cukrzycy typu 2 – u blisko 80% chorych po implantacji tego generatora. Takie wyniki są bardzo zadowalające.

Niestety, nie każdy chory może poddać się zabiegowi wszczepienia generatora. Najpierw musi zostać zakwalifikowany do tego zabiegu przez specjalistę endokrynologa-diabetologa. By zostać zakwalifikowanym – trzeba spełniać pewne kryteria, m.in. musi to być cukrzyca typu 2 trwająca nie krócej niż pół roku i nie dłużej niż dziesięć lat, nie leczona insuliną tylko doustnymi lekarstwami przeciwcukrzycowymi, które nie działają skutecznie.
Chory powinien mieć nie mniej niż 18 lat i nie więcej niż 65 (im młodszy jest pacjent, tym lepiej), nie powinien mieć poważnych powikłań cukrzycowych. Po zakwalifikowaniu do zabiegu diabetyk powinien się zgłosić do lekarza rodzinnego lub pierwszego kontaktu w miejscu zamieszkania i poprosić go o wystawienie skierowania do specjalnej poradni chirurgicznej. Już podczas pierwszej wizyty ustala się termin operacji.

Fagi

fagi
Fagi to pewnego rodzaju wirusy, które potrafią walczyć z bakteriami, dlatego nazywane są również bakteriofagami. Fagi w przyrodzie obecne są niemal wszędzie – w wodzie, ziemi, w jedzeniu, w naszym organizmie, w organizmach zwierząt. Bowiem tam gdzie są bakterie, tam są także fagi. Możemy je czerpać z otaczającego nas środowiska, najlepiej wodnego. Do celów medycznych fagi mogą być pozyskiwane nawet ze ścieków.

Fagi niszczą wszystkie bakterie, nie tylko chorobotwórcze. W terapii fagowej wykorzystuje się jeden z ich rodzajów, czyli fagi lityczne. To właśnie one unicestwiają chorobotwórcze zarazki. Fagi przylegają do bakterii i wydzielają specjalne enzymy. Owe enzymy dziurawią błonę komórkową bakterii i przez te dziury fagi wstrzykują do środka bakterii swój kwas nukleinowy. Dzięki temu materiałowi genetycznemu wirus namnaża się we wnętrzu bakterii. Robi to bardzo szybko, gdyż z jednego faga w ciągu zaledwie kilkudziesięciu minut może powstać sto, a nawet dwieście następnych, które „rozsadzają” bakterię od środka. Bywa też, że tak dużo fagów przywiera do bakterii, że ginie ona już na etapie wydzielania przez nie enzymów, robiących mikroskopijne otwory w jej błonie komórkowej.
Bakteriofagi są ściśle wyspecjalizowane. Zwykle każdy rodzaj tych wirusów jest zdolny do unicestwienia tylko jednego gatunku bakterii. Naszym zadaniem jest ustalić, jaki wirus (fag) oddziałuje na jaką bakterię. Gdy wiemy, które z fagów niszczą bakterię wywołującą u pacjenta zakażenie, możemy specjalnie dla niego przygotować preparat fagowy.
Fagi działają bardzo wybiórczo, zatem po ich użyciu nie ma powikłań w postaci np. istotnego zaburzenia równowagi flory bakteryjnej przewodu pokarmowego.

W przypadku antybiotyków możemy tylko szukać nowych, skuteczniejszych leków tego typu. Jeśli chodzi o bakteriofagi – próbuje się dobrać innego faga z kolekcji. Niektóre fagi, po zastosowaniu specjalnych technik, potrafią tak się zmieniać, by znów móc walczyć z oporną (zmutowaną) bakterią.
Takiej terapii mogą się poddać dorośli (trzeba mieć ukończone 18 lat), którzy cierpią na nawracające, oporne na antybiotyki zakażenia bakteryjne, m.in. skóry, stawów, ran, dróg moczowych, rodnych i oddechowych, przewodu pokarmowego, ucha środkowego, migdałków. Przeciwwskazaniem do terapii jest m.in. uszkodzenie wątroby, ciąża i karmienie piersią, uczulenie na białko zwierzęce.
Na terapię może skierować szpital lub lekarz, który leczy pacjenta.
Leczniczy preparat z fagów ma postać płynną. Preparaty stosuje się zewnętrznie, np. jako okłady, doustnie w postaci płynu do picia lub doodbytniczo we wlewkach.
Terapia zwykle trwa od kilku do kilkunastu tygodni. Zależy to od zjadliwości bakterii, ale także m.in. od ogólnego stanu pacjenta i czasu trwania infekcji bakteryjnej.
Tego typu leczenie nie, odbywa się w warunkach ambulatoryjnych, czyli chory dostaje preparat fagowy i stosuje go w domu. W trakcie terapii musi się jednak zgłaszać na wizyty kontrolne.
Terapia fagami nie jest refundowana przez NFZ. Może zapłacić za nią szpital lub prywatny ubezpieczyciel. Jeżeli nie ma takich możliwości, chory musi zapłacić z własnej kieszeni od 1500 do 3000 złotych.
Leczenie fagami wydaje się być bezpieczne, ale nadal prowadzone jest tylko eksperymentalnie. Fagi nie wpływają negatywnie na tkanki ludzkiego organizmu, a często są jedyną szansą na wyleczenie czy uratowanie życia chorych zakażonych lekoopornymi bakteriami. Takich przypadków może być coraz więcej, bo powstaje coraz więcej groźnych szczepów bakterii odpornych na większość znanych nam antybiotyków.

Zapalenie gardła

migdałki

Na języku, jak i pod nim, na podniebieniu i na błonie śluzowej policzków znajdują się maleńkie grudki chłonne, które są częścią naszego układu odpornościowego. W niektórych miejscach jamy ustnej i gardła grudki te zbijają się, tworząc tzw. migdałki. Kiedy otworzymy bardzo szeroko usta, możemy zobaczyć po obu stronach gardła dwa największe z nich, czyli migdałki podniebienne. Trzeciego, który znajduje się jeszcze głębiej w gardle, nie widać.
Ich zadanie polega na zatrzymywaniu i neutralizowaniu chorobotwórczych zarazków znajdujących się np. w jedzeniu, w napojach, w powietrzu. Jak filtr wyłapują one zarazki, a w chwili zagrożenia produkują przeciwciała, które skutecznie rozprawiają się z agresorem. Rolę tę wypełniają znakomicie między innymi dlatego, że ich powierzchnia jest niezwykle pofałdowana i bardzo duża w stosunku do ciężaru.
Często, gdy łapiemy infekcję górnych dróg oddechowych, migdałki się powiększają. Chcą w ten sposób zwiększyć swoją moc obronną i produkować więcej przeciwciał. Po chorobie zazwyczaj powracają do pierwotnych rozmiarów. Niestety, nie zawsze. Bywa, że w migdałkach gromadzi się tzw. treść zapalna i dochodzi do ich przerostu. W takiej sytuacji migdałki, zamiast nas bronić przed infekcjami, mogą same ulec zakażeniu. A wówczas nękają nas nawracające anginy, przewlekłe stany zapalne migdałków, gardła czy krtani.
Przerośnięty migdałek gardłowy utrudnia oddychanie przez nos: w nocy chrapiemy, możemy mieć ataki bezdechu, a rano wstajemy niewyspani. Przerośnięty migdałek gardłowy zatyka bowiem także część trąbki słuchowej. Jeśli taki stan utrzymuje się dłużej, w uchu gromadzi się płyn i dochodzi do zapalenia ucha środkowego. To z kolei
może prowadzić do niedosłuchu. Częste anginy są również niebezpieczne dla całego organizmu. Ich odległym powikłaniem może być m.in. zapalenie nerek, a nawet choroby stawów i serca. Aby nie dopuścić do takich powikłań, lekarz może rozważyć usunięcie migdałków.

Migdałki są nieocenione w pierwszych trzech latach życia, gdy nasz układ odpornościowy dojrzewa. Kiedy jest już w pełni sprawny, rzadziej łapiemy infekcje i migdałki produkują coraz mniej przeciwciał. W okresie dojrzewania odgrywają drugoplanową rolę w systemie obronnym i stopniowo się zmniejszają. U dojrzałego człowieka migdał gardłowy pozostaje tylko w formie szczątkowej. Usunięcie go osobie dorosłej nie przyniesie więc wielkich strat w odporności. Inaczej jest u małego dziecka, tymczasem przerost migdałków dotyczy właśnie głównie przedszkolaków i dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej, bo dzieci w tym wieku najczęściej łapią infekcje – wystarczą zwyczajne kontakty z chorymi kolegami.

Jeśli zapadnie decyzja o operacji, lekarz najczęściej usuwa migdał gardłowy, a przerośnięte migdałki podniebienne tylko podcina, zmniejszając wielkość. Pozostała ich część może nadal pełnić funkcję obronną. Mimo że operację można by przeprowadzić w miejscowym znieczuleniu, stosuje się znieczulenie ogólne (narkozę). Nie każdy bowiem wytrwa ponad pół godziny spokojnie na stole operacyjnym. Zabiegi wykonywane są na oddziałach laryngologii, w ramach ubezpieczenia. Przez kilka dni po zabiegu nie wolno jeść nic twardego, kwaśnego ani zbyt gorącego, by nie podrażniać gojącego się miejsca. Po mniej więcej tygodniu trzeba się zgłosić na wizytę kontrolną do laryngologa i zapomnieć o migdałkach.

Opryszczka ust i narządów

opryszczka
Opryszczka bywa niebezpieczna dla kobiet w ciąży.
Opryszczka zwykła (wargowa) jest jedną z najczęstszych chorób wirusowych skóry i błon śluzowych o często przewlekłym i nawrotowym przebiegu. Dużo bardziej nieprzyjemna (i groźniejsza) jest opryszczka narządów płciowych.

Jak możemy się zarazić?
Przez pocałunek, kontakt seksualny (opryszczka narządów płciowych), ale też na przykład przez dotknięcie klamki, z którą wcześniej miała kontakt osoba z tą dolegliwością. Najbardziej zaraźliwą fazą opryszczki jest ta, kiedy bolesne pęcherzyki wypełnione płynem zaczynają pękać. Wydalają niezwykle infekcyjne płyny. Wtedy właśnie bardzo łatwo się zarazić, stąd tak wysoka liczba zakażonych. Wirus atakuje najczęściej skórę, błony śluzowe, ale nie tylko, może zaatakować mózg, przełyk, co nie jest wcale takie rzadkie, szczególnie u osób, które mają obniżoną odporność.

Wirus, który raz dostanie się do organizmu, zostaje w nim na całe życie! Nie można nabyć odporności. To przebiegły i intensywnie mutujący się wirus. W przeciwieństwie do wielu innych chorób wirusowych, które przechorujemy, wytworzymy przeciwciała i jestśmy już odporni. Przebycie opryszczki nie powoduje uodpornienia, lecz przejście wirusa w stadium uśpienia. Objawy choroby ustępują, wirus pozostaje w organizmie. Uaktywnia się za każdym razem, gdy odporność organizmu ulega obniżeniu. Promienie słoneczne wyzwalają objawy istniejącego w organizmie wirusa.
Dla kobiet w ciąży i dla płodu opryszczka nie stanowi zagrożenia. Pod warunkiem, że nie zostanie przeniesiona na narządy płciowe. Ostra faza opryszczki narządów płciowych jest wskazaniem do zakończenia ciąży przez cięcie cesarskie. W przeciwnym razie dziecko „na dzień dobry” spotyka się z ogromnym stężeniem chorobotwórczego czynnika – jest to wysoce niewskazane ze względu na pewne zakażenie. Dziecko dostaje wiano w postaci wirusa. Czy od razu będzie mieć opryszczkę? Nie wiadomo. Problem może się pojawić, kiedy dziecko cierpi na inne choroby, ma obniżoną odporność. Wtedy ten dość łagodny wirus może zacząć atakować inne narządy, na przykład mózg. Dziecko może zachorować na wirusowe zapalenie mózgu.

Można leczyć opryszczkę będąc w ciąży. Istnieje grupa leków przeciwwirusowych. Należy jednak rozważyć korzyści i działania uboczne. Na szczęście, opryszczki – także narządów płciowych – nie sposób przeoczyć. Kobieta na pewno odczuje ból, pieczenie, będzie czuła dyskomfort. Ostrą fazę pęcherzykową rozpozna również lekarz ginekolog. O opryszczce zaczyna się wreszcie mówić.

Ostroga piętowa

ostroga piętowa
Stopa jest niezwykle skomplikowaną konstrukcją. Gdy jeden jej element dozna uszczerbku, szwankować zaczyna całość. Tak samo dzieje się w przypadku ostrogi piętowej.

Niejedna osoba dużo chodzi czy biega, ale niestety nie zawsze w odpowiednim obuwiu. Często buty mają twardą podeszwę, która nie jest w stanie amortyzować wstrząsów powstających w czasie chodzenia. Niejednokrotnie problemem jest niewłaściwe chodzenie i nieprawidłowe stawianie stopy na podłożu, polegające na za mocnym uderzaniu o nie piętą. Innym problemem jest przybieranie na wadze, gdyż nagromadzone kilogramy stają się dodatkowym balastem dla stopy. Tego typu mechaniczne przeciążenia sprawiają, że dochodzi do stanu zapalnego przyczepu rozcięgna podeszwowego. Owo rozcięgno przechodzi pod całą stopą. Przyczepione jest do guza kości piętowej i dochodzi do palców, a jego zadaniem jest m.in. podtrzymywanie podłużnego łuku stopy, czyli zapobieganie płaskostopiu podłużnemu.

Gdy wspomniany stan zapalny przyczepu rozcięgna podeszwowego trwa długo lub często się powtarza, potrafi uprzykrzyć życie. Typowe konsekwencje stanu zapalnego to ból przy każdym kroku, a czasem nawet w nocy, ból w trakcie poruszania stopą, nawet podczas siedzenia czy leżenia, występujący obrzęk uniemożliwiający włożenie buta. Po jakimś czasie w okolicy guza piętowego od spodu zaczynają się gromadzić złogi wapienne. Łącząc się, z czasem mogą utworzyć wyrosi kostną, która widoczna na zdjęciu RTG przypomina kieł rekina skierowany czubkiem w stronę palców. Gdy utworzy się taka wyrośl kostna, trudno się poruszać, bo stawanie na niej nasila ból.
W celu rozpoznania ostrogi piętowej, zwykle wystarcza badanie u lekarza ortopedy. Specjalista może zlecić wykonanie zdjęcia RTG stopy, lecz jest to jedynie badanie uzupełniające wstępną diagnozę, ponieważ gromadzące się złogi wapienne nie zawsze są widoczne na kliszy. Zmiana jest widoczna dopiero na etapie połączenia się złogów w tzw. „kieł rekina”.

Terapia light
Ostrogę piętową leczy się, poprzez walkę ze stanem zapalnym przyczepu rozcięgna podeszwowego. Pomocne jest też chodzenie w butach na niewysokim obcasie (5-4 cm), gdyż obcas pozwala przenieść obciążenie na kości przodostopia. Obuwie przy tym schorzeniu powinno być elastyczne, na trochę grubszej podeszwie. Pod piętę powinno się wkładać specjalne wkładki, których centralna część zrobiona jest z miękkiego żelu. To sprawia, że odciąża się miejsce gdzie ból zwykle jest największy. Ze stanem zapalnym i bólem pomagają się uporać maści i kremy przeciwzapalne i przeciwbólowe do miejscowego wcierania w skórę, a także te dostępne na receptę doustne niesteroidowe leki przeciwzapalne.
Dobre efekty daje kinezyterapia i fizykoterapia. Kinezyterapia to głównie ćwiczenia, które, według instruktażu udzielonego przez fizjoterapeutę, możemy wykonywać w domu. Ich zadaniem jest stopniowe rozciągnięcie przyczepu rozcięgna podeszwowego. W ramach fizykoterapii do zwalczania stanu zapalnego lekarze wykorzystują zaś laseroterapię, ultradźwięki, czy fonoforezę.

Ostra walka
W cięższych przypadkach ostrogi piętowej lekarze wykorzystują tzw. falę uderzeniową. Może być ona utworzona np. z ultradźwięków o wysokiej mocy. Pod wysokim ciśnieniem ogniskują się one w punkcie zmienionym chorobowo i niszczą mechanicznie nieprawidłowe struktury takie jak złogi wapienne, wytworzone w pięcie i przyspieszają proces tworzenia się małych naczyń krwionośnych w celu zwiększenia ukrwienia stopy, co sprzyja wycofaniu się stanu zapalnego.
W przypadku ostrogi piętowej lekarze bardzo rzadko decydują się na operację. Jeśli jednak widmo zabiegu wisi w powietrzu, specjalista może zadecydować o podaniu tzw. blokad. Polega to na tym, że w okolice przyczepu rozcięgna podeszwowego lekarz wstrzykuje sterydowe leki przeciwzapalne. Takie nastrzykiwania pomagają uporać się z przewlekłym stanem zapalnym.
Operacja jest ostatecznością według ortopedów. Jest skomplikowana i nie zawsze przynosi szybką i radykalną poprawę. Zabieg polega na nacięciu i przemieszczeniu przyczepu rozcięgna podeszwowego. Nacięcie powoduje, że rozcięgno nieco się wydłuża, a to eliminuje zbyt duże jego napięcie w trakcie chodzenia, a przemieszczenie sprawia, że po operacji jest ono już tak obciążane w trakcie chodzenia. Celem operacji jest też zwiększenie ukrwienia stopy, co pomaga w wycofaniu się stanu zapalnego. Jednakże podczas operacji nie zawsze usuwa się „kieł rekina”, bo nie zawsze daje się go precyzyjnie zlokalizować, a lekarze nie chcą rozcinać całej pięty.

Zapalenie skóry

zapalenie skóry
Wiele substancji zawartych w lekach, także roślinnych, które same nie działają niekorzystnie na skórę, pod wpływem promieni ultrafioletowych może powodować różnego rodzaju odczyny posłoneczne. Najczęściej są to odczyny fototoksyczne i reakcje fotoalergiczne. Im niższy mamy tzw. fototyp ( I i II to jasna karnacja, sporo piegów na skórze, włosy blond lub rude, oczy jasnoniebieskie, jasnozielone lub szare), tym szybciej mogą pojawić się reakcje skórne i mogą być silniejsze. Odczyny fototoksyczne pojawiają się wówczas, gdy w zażytym przez nas leku znajduje się substancja, która zwiększa wrażliwość skóry na promienie ultrafioletowe. Zaraz po opalaniu pojawiają się zmiany skórne na tych częściach ciała, które nie były zasłonięte przed słońcem. Zmiany te przypominają nasilone oparzenie słoneczne, towarzyszy im pieczenie, ostre zaczerwienienie, niekiedy także z pęcherzykami. Takie objawy mogą załagodzić chłodne okłady z 2% wodnego roztworu kwasu bornego.
Do reakcji fotoalergicznych dochodzi tylko u niektórych osób stosujących fotouczulające leki. Gdy po raz pierwszy po zażyciu leku pójdziemy się opalać, zmienione pod wpływem słońca cząsteczki preparatu zaczną się łączyć z białkami skóry tworząc uczulające alergeny. Układ odpornościowy zapamiętuje te alergeny i przy następnym zażyciu leku i pojawieniu się na słońcu, dojdzie do stanu zapalnego skóry z obrzękiem i pokrzywką. Odczyny fotoalergiczne ustępują zwykle po odstawieniu leku, wywołującego taką reakcję, unikaniu słońca i zażywaniu preparatów przeciwuczulających.
Aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia posłonecznych odczynów na skórze, czytaj dokładnie ulotki leków i pytaj lekarza, czy możesz się opalać w trakcie terapii.